czwartek, 6 września 2012

Breakfast and the city. Włoskie i Polskie miejsca na śniadnie.


Nie lubię jeść śniadań. Dlatego, właściwie ich nie jem. Dzień zaczynam od espresso lub dwóch, koło 13 sobie o tym przypominam i jem... jabłko. Szczytem moich możliwości jest sałatka owocowa. I muszę przyznać, czuję się z tym świetnie ; )
Wyjątkiem są śniadania w mieście... późne, spokojne, pyszne. Zazwyczaj weekendowe; )

 Najlepiej we Włoszech. Tam w każdej kawiarence można dostać brioche z kremem, czekolada czy tez voute (pustą) i zdjęć z wyśmienitą kawą. Moim ukochanym miejscem jest piekarnia w Santa Margericie, gdzie właściciel sam robi kilka razy dziennie świeże wypieki i ciastka. Smaku tamtejszej brioche con crema nie da się z niczym porównać. Co najważniejsze krem jest wstrzykiwany przed podaniem, a nie zapiekany w cieście. To robi kolosalną różnice ! Podobne są też podawane w Genui w Murena Caffee
( http://www.murenasuite.it/) Tam bez problemu można dostać też cornetto integrale (pełnzoarnistego)


Wczoraj chciałam zjeść śniadanie w jednej z Sopockich kawiarni. Mało rozgarnięta Pani powiedziała mi "dziś croissantów nie ma, piekarnia jest zamknięta". I nie było w całym Sopocie!  Poczułam się mocno zdegustowana. szczególnie że więcej ludzi siedziało w steak hausie niż w kawiarni... A było rano.. bardzo rano, ledwo po 11 !
Co prawda gdybym się uparła mogłabym zjeść coś z sieciówki typu Strasbucks, gdzie dostałabym plastikowego rogalika przywiezionego w woreczku z USA.  Albo zjeść moje ukochane gofry w Milano" u Wocha". Ewentualnie odwiedzić "Bart e Lucci " ( http://www.bartlucci.pl/index.php?page=other-menu-2)
w Gdyni i wypić pełen witamin koktajl. Stwierdziłam jednak, że wrócę do domu.


Warszawa to co innego, ostatnio miałam przyjemność zjedzenia śniadania w Charlotte. Miejsce, które po prostu uwielbiam.
(http://charlottebistro.pl/)
Fajny surowy klimat, bardzo dobre pieczywo. Bardzo dobry croissant z migdałami. Pomysł picia wina do śniadania- rewelacja ; ) Od razy dzień staj się lepszy. I kawa też była świetna. Niezłe śniadanka podają też w Vincent caffee: )



Moje poszukiwania śniadania skończyło się na zrobieniu go w domu. Brzoskwinia pieczona z cynamonem, migdałami i miodem. Podana z jogurtem ; )
Przygotowanie:
Brzoskwinię kroimy, posypujmy cynamonem, dodajemy łyżeczkę dobrego, prawdziwego miodu .
Wkładamy do nagrzanego piekarnika w żaroodpornym naczyniu.
Na suchej patelni prażymy płatki migdałowe.
15 minut i gotowe.
Brzoskwinie podajemy z jogurtem naturalnym : ) Idealne zestawienie.





9 komentarzy:

  1. Och, chciałabym znaleźć się w takiej włoskiej knajpce... Musi być faktycznie cudnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, włoskie, czy francuskie kawiarnie wyprzedzają na razie nasze o pokolenia tradycji. W każdej porządnej kawiarni powinny być wypiekane takie croissanty, czy słodkie bułeczki na śniadanie. U Vincenta byłam, próbowałam croissanta z malinami i jeszcze z czekoladą oraz pyszne cappuccino, ta kawiarnia zasługuje na rekomendację :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Och ten post sprawił, że mam niewyobrażalną ochotę na takiego delikatnego włoskiego croissanta z przepysznym kremem! Tych wszystkich schemizowanych plastikowo - tekturowych wypieków z sieciówek nie można równać z takimi prawdziwymi pysznościami. Ja niewyobrażam sobie dnia bez śniadania, na przykład takiej pysznej brzoskiwi, o której piszesz! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja nie byłabym w stanie wyjść z domu bez śniadania ;) a u włocha w Sopocie jadłam do tej pory tylko lody, gofrów jeszcze nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. doskonały ten croissant! a śniadanie to pierwsza rzecz, o której myślę po obudzeniu:)

    OdpowiedzUsuń
  6. zazdroszczę takich włoskich śniadań ! a w Polsce, no cóż chyba najlepiej zrobić śniadanie w domu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też ostatnio robiłam pieczone brzoskwinie, z kruszonką kokosową. Następnym razem dodam cynamon i migdały:) Marzy mi się własny croissant, ale chyba trochę czasochłonny...

    OdpowiedzUsuń