wtorek, 16 sierpnia 2011

Biscotti, wspomnienia




Od dawna chodziły za mną biscotti, aż wczoraj znalazłam
http://gastronomygo.blogspot.com/2011/08/podwojnie-wypiekane-ciasteczka-biscotti.html#comment-form
i mimo później pory od razu zabrałam się do pieczenia. Ciastka robią się bardzo szybko, i są bardzo łatwe. Typowo włoski przepis, prostu do wykonania i fenomenalny w swojej prostocie. Biscotii zwane też cantuccini pochodzą z Toskanii, podaje się je z kawą, winem santo lub gorzką herbatą. Są bardzo twarde, ale po zamoczeniu w gorącej kawie lub piance mlecznej rozpływają się w ustach !
Bardzo lubię kuchnie Toskańska, i samą Toskanię, to jedynie miejsce na świeci gdzie czas płynie innym tempem, pola wyglądają tak jak kiedyś, i mimo rozwoju techniki nadal czuć tam ducha minionych lat. Dla mnie jest to miejsce szczególne, miejsce pierwszych wakacji jakie spędziłam tylko z mamą. Zaczynałyśmy dzień od wina, bo była za gorąco na jedzenie, śpiewałyśmy piosenki Drupiego, jeździłyśmy wypożyczonym samochodem po okolicznych winnicach, oglądałyśmy wszystkie kamyki, chłonęłyśmy atmosferę każdej chwili, nie żałowałyśmy niczego, chciałyśmy pamiętać jak najwięcej. Wszystko było wyjątkowe. Czytałam wtedy „Udrękę i ekstazę” i możliwość oglądania na żywo dzieł o których czytałam była po prostu niezwykła, wszystko przeżywałam podwójnie. Wszystko co dotyczyło Michała Anioła i Medyceuszy przyprawiało mnie prawi o zawroty głowy, szczególnie grobowiec Lorezna. Największe wrażenie jednak wywarło na mnie Duomo w Siennie, absolutnie nierealny budynek, wyłaniający się niespodziewanie z jednolitej, romańskiej zabudowy miasta niczym bajkowa katedra z chmur i cukru: ) Zapiera dech w piersiach!
Taką namiastką Toskanii są właśnie biscotti, oto przepis:
Biscotti
-3 szklanki mąki ( u mnie orkiszowa, ale tradycyjnie powinna być biała )
-3 jajka
-niecała szklanka brązowego cukru
-cukier waniliowy

*szczypta kurkumy

-garść migdałów
-garść suszonych owoców (ja miałam morele)



Przygotowanie:

Zagniatamy lepiące się ciasto , formujemy kształt bochenka, dosypujemy migdały i owoce. Pieczemy w 180 *C przez ok 30 minut, do zarumienia.
Wyjmujemy z piekarnika, kroimy w podłużne, skośne pasy, pieczmy po raz drugi, przez około 10 minut : )



I gotowe : )
(Właśnie pomyślałam, że doskonale pasowała by skórka pomarańczowa )

W.


2 komentarze:

  1. nigdy nie robiłam, sama nie wiem czemu. każdy tak zachwala i do tego tak smakowicie wyglądają;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Robiłam w tym roku pierwszy raz biscotti. I od tej pory wypróbowałam już kilka kombinacji smaków, tak mi smakują! :)

    OdpowiedzUsuń